Pomarańczowi, Czerwoni, Żółci, Zieloni i Niebiescy – to my. Jesteśmy jedynymi dziećmi, które przeżyły spośród wielu, których zabrała tajemnicza choroba zwana OMNI-ą. Nasz los jednak nie był lepszy od tych, którzy umarli. Odebrano nam wolność, zamykając w obozach, w których każdy dzień był gorszy od śmierci. Szanse na ucieczkę były niewielkie, ale części z nas, udało się. Wydostaliśmy się z piekła, aby potem znaleźć się w innym. Świat już nie jest taki sam. Nie jesteśmy w nim bezpieczni. Musimy walczyć o przetrwanie. Zostało nas już tak niewielu…
"Nie, oni nie lękali się o dzieci, które mogły umrzeć. Nie martwili się pustką, którą miały po sobie pozostawić. Oni bali się nas – tych, którzy przeżyli." *
Ale dałam się wciągnąć! Naprawdę nie sądziłam, że aż tak bardzo pochłoną mnie losy dzieci i młodzieży, a zwłaszcza fantastycznej czwórki głównych bohaterów - Ruby, Liama, Pulpeta i Zu. Pozbawieni domu, rodziny, normalnego życia, zmuszeni są szukać wolności i bezpiecznego miejsca w świecie pogrążonym w strachu przed tym, co nieznane i nowe. OMNI ogarnęło umysły! A mną... zawładnęła fabuła tej dystopijnej książki, otwierającej (wydaje mi się) ciekawą serię dla młodzieży głównie.
Zaletą tej historii są niezaprzeczalnie jej wyraziści bohaterowie. Pokochałam ich bez reszty. Tworzą fabułę tej książki od początku do końca, nadając jej charakteru. To właśnie dzięki nim, z ich udziałem, staje się ona tak ciekawa. Wydarzenia, które miały miejsce w tym tomie, bez nich wypadłyby raczej blado. Sama powieść jest mocno zamerykanizowana, ale nie powinno to przecież dziwić, skoro autorka jest z pochodzenia Amerykanką. Nie zaskoczyło, więc to, że stała się ona scenariuszem dla kolejnej produkcji filmowej USA. Kino uwielbia tego typu motywy i nie trudno zauważyć, że na ekranach widywaliśmy je już wielokrotnie. Przykładami mogą być tutaj filmy takie, jak „Niezgodna”, „Więzień labiryntu” czy też „Igrzyska śmierci”, a one to przecież nic innego, jak zekranizowane książki. Nie liczcie więc na jakąś niepowtarzalną historię. Podobnie przenosi nas ona w ponurą, brutalną i niesprawiedliwą rzeczywistość, w której młodym bohaterom nie pozostanie nic innego, jak zbuntowanie się przeciwko niej. W każdej tego typu powieści w końcu łączą oni swoje siły, i z ofiar zamkniętych w koszmarnym świecie zdominowanych przez dorosłych, przemieniają się w buntowników gotowych stanąć z nimi do walki. Przedstawiony świat ma wyrażać właśnie lęki najmłodszego pokolenia. To tak naprawdę metaforyczne ukazanie tego, z czym mierzymy się, na co dzień. A mianowicie, z częstym brakiem zrozumienia ze strony innych ludzi, a zwłaszcza osób starszych. To właśnie w obliczu niezrozumienia płynącego często od osób przewyższających nas wiekiem, rodzi się w nas nieletnich młodzieńczy bunt. Niestety oporni są Ci, którzy boją się zmian i uciekają przed nimi, zamiast spróbować je zaakceptować i otworzyć się na nie. To skutkuje często taką walką dzieci z wiatrakami… niemniej jestem zdania, że nigdy nie warto się poddawać. Może akurat uda się do kogoś w końcu dotrzeć.
„Może nic się nigdy nie zmieni. Ale warto poczekać, gdyby miało się jednak okazać inaczej.” *
Ja dałam się porwać w wir akcji, pomimo powtarzającego się w tej książce schematu takiej fantastyczno-nastoletniej dystopii. I choć przy jej czytaniu nie odczułam zbytnio dreszczyku grozy, wobec przedstawionej w niej mrocznej i pesymistycznej wizji przyszłości, to jednak towarzyszyły mi inne emocje będące tutaj rekompensatą. Totalnie zaabsorbowały mnie losy świetnie wykreowanych bohaterów, do których nie da się nie poczuć sympatii. Ja zdążyłam się do nich przywiązać, choć to dopiero pierwsza część tej serii. Muszę przyznać, że nie mogę się już doczekać kontynuacji „Mrocznych umysłów”. Zakończenie było dla mnie trochę niespodziewane, i tym samym pozostawiło po sobie taką ogromną i nieodpartą ochotę, by od razu dowiedzieć się, co będzie dalej. Dlatego niedługo zabieram się za czytanie drugiego tomu.
Każdy niegdyś znaczący gatunek ulega w końcu wyczerpaniu. Jeśli czujecie, że ten typ fantastyki jest jeszcze w stanie was jakkolwiek zaskoczyć, to sięgnijcie. To koniec końców dobra książka.
„W każdym zakończeniu kryje się początek czegoś nowego. To prawda, że często nie można odzyskać tego, co się kiedyś miało, ale można zamknąć ten rozdział i zacząć od nowa.” *
Wydawnictwo: Otwarte | Rok wydania: 2014 | Liczba stron: 456
Moja ocena: 8/10 | rewelacyjna
_________________________________
* "Mroczne umysły" Alexandra Bracken